Krwawa kolekcja w Meksyku
Na świecie są przeróżne kolekcje. Jedne są piękne, inne brzydkie, można mówić o tych z największą liczbą egzemplarzy kolekcjonerskich i tych trochę mniej licznych. Można także kolekcjonować rzeczy straszne, śmieszne, smutne, wesołe, jasne, ciemne i wiele, wiele innych kombinacji. Jednak takiej kolekcji, jaką ma Museo de Enervantes w Meksyku nie ma nikt, a przynajmniej oficjalnie.
Museo de Enervantes nazywane inaczej Museo de Narco to nic innego jak muzeum wojen narkotykowych. Dosyć przerażająca tematyka muzeum przyciąga całkiem pokaźną liczbę odwiedzających. Można tu zobaczyć broń, przeczytać informacje na temat potyczek karteli narkotykowych. To nie przypadek, że muzeum powstało w stolicy Meksyku. Tutaj od dwudziesty pięciu lat wojny narkotykowe pochłonęły już tysiące ofiar. Muzeum jest skarbnicą wiedzy jeśli chodzi o tematykę handlu narkotykami w Meksyku. Jak zapowiadał kapitan meksykańskiej policji, Claudio Montane, w muzeum można zapoznać się z przeróżnymi statystykami, a także poznać szerszą perspektywę fenomenu jakim jest historia handlu narkotykami w tym kraju. Muzeum prezentuje między innymi działalność handlarzy narkotykami. Dzięki walce rządu Felipe Calderona z przestępcami, zbiory muzeum systematycznie i dość dynamicznie się powiększają.
Statystyki dotyczące handli narkotykami w Meksyku są przerażające. W walkach karteli w ciągu ostatnich czterech lat zginęło co najmniej trzydzieści tysięcy osób. Każdy dzień to kolejna informacja o walkach i ich ofiarach. Niedawno przypadkowo odnaleziono cztery ciała pozbawione głów i powieszone na moście. Kiedy indziej znaleziono w starej kopalni dziewiętnaście ciał. Przed kilkoma dniami odnaleziono prowizoryczną kostnicę, w której spoczywały aż siedemdziesiąt dwa ciała. Ta informacja wstrząsnęła opinią publiczną. Nie jest bowiem tajemnicą, że władza nie radzi sobie z przestępcami nie mówiąc już o kontroli tego niebezpiecznego rynku. Dlatego coraz częściej mówi się o legalizacji narkotyków. Ma ona wielu zwolenników. Wśród argumentów „za” jest między innymi to, że będzie można w jakiś sposób kontrolować rynek, mieć na względzie co i w jakich ilościach dostaje się do sprzedaży, kto kupuje i tak dalej. Przeciwnicy wskazują na problem uzależnienia oraz łatwości w dostępie do narkotyków. Prezydent Meksyku wychodzi z pytania o legalizację dość dyplomatycznie mówiąc, że demokracja to wysłuchanie każdej ze stron i rozważenie co jest najlepszym rozwiązaniem. Niczego nie można z góry odrzucać.
Muzeum tymczasem gromadzi coraz więcej eksponatów, przygotowuje kolejne ekspozycje i szokuje zwiedzających liczbami.