Muzeum rzeczy nieudanych
Czy kiedykolwiek ktoś widział jajecznicę w tubce lub śniadaniową pepsi colę? Jeśli nie, to koniecznie musi udać się do Muzeum Nieudanych Produktów w Michigan w USA. Można tam zobaczyć przedmioty, które miały być hitem, a okazały się być kitem. Ten zbiór porażek ludzkiej wyobraźni to prawie 90 procent sprzedawanych przedmiotów, które nie przypadły klientom do gustu.
Muzeum Nieudanych Produktów to firma o nazwie GfK Custom Research North America. Kiedy wejdzie się do pomieszczenia pełniącego rolę muzeum, wydaje się być w supermarkecie. Rzędy półek, regałów, a na nich poupychane różne produkty – spożywcze, przemysłowe, AGD. Na początku wzrok błądzi po półkach i całym pomieszczeniu rozpaczliwie szukając jakiegoś wzoru układania, postępowania. Kiedy już się oswoi, to dostrzega, że wszystkie przedmioty występują wyłącznie w liczbie pojedynczej. Przypomina to wielkie cmentarzysko porażek optymistycznych marzeń kapitalistów. Śniadaniowa pepsi, wybuchająca zupa to tylko niektóre z eksponatów. Można podziwiać ostatnie egzemplarze między innymi marek piwa, które posiadało kofeinę w składzie, obiadów gotowych do odgrzania, których producentem był koncern Colgate czy produktu Gilette tylko do tłustych włosów. Można także znaleźć paczkę miętówek, które musiały zniknąć z rynku, gdyż pastylki przypominały tabletki z kokainą typu crack, której dilerką zajmowali się amerykańscy przestępcy. Trafiła tu także jajecznica w tubce do podgrzania.
Założycielem tej niezwykłej kolekcji jest Robert McMath. Jako emerytowany specjalista od marketingu zaczął w latach sześćdziesiątych kupować po jednym egzemplarzu każdego pojawiającego się na rynku produktu. Oczywiście w przypadku spożywczych artykułów, opróżniał zawartość opakowania. Ze względu na obszerność swojej kolekcji musiał znaleźć jej inne lokum niż swoje biuro. Kolekcję odkupiła ją GfK – spółka z niemieckimi korzeniami. To właśnie nowy właściciel przeniósł wszystko do Michigan.
Personel zajmujący się przedmiotami w muzeum bardzo pieczołowicie dba, by historia każdego mogła wybrzmieć od nowa. Panuje tu raczej duch współczucia dla porażki i wsparcia dla twórcy felernego produktu niż prześmiewcze podejście. Przy każdej możliwej okazji podkreślane jest, że twórca na pewno chciał jak najlepiej, ale przecież zawsze może pójść coś nie tak, a to z kolei konsumenci nie poznali się na produkcie, a to wyprzedzał on swój czas.
Ciekawostką jest fakt, iż Muzeum Nieudanych Produktów jest biznesem, który przynosi zyski. Wielu projektantów czy firm płaci za dostęp do różnych produktów oraz wiedzy, co poszło nie tak.